Autorytet Biblii cz. IV. Starcie autorytetów.
Od stuleci, nabierając rozpędu w czasach Reformacji, kwestia tego co jest najwyższym i wystarczającym autorytetem dla wierzących chrześcijan w sprawach wiary oraz praktyki, rozpala umysły teologów, a zwłaszcza apologetów. Obok tego, że istniał historycznie spór o wzajemną pozycję biskupa Rzymu i soboru, co dotknęło tylko kościół łaciński, to zasadniczy spór dotyczy jednak pytania: czy Pismo Święte samo dzierży tego rodzaju autorytet czy też nie . Odpowiedź na to pytanie jest niezwykle istotna, ponieważ definiuje nie tylko autorytet Biblii, ale również kościoła. Jeśli bowiem samo Pismo nie jest najwyższym i wystarczającym autorytetem, to z konieczności istnieje potrzeba innego, najwyższego i wystarczającego autorytetu, a wówczas w naturalny sposób to kościół staje się tym, który może tą potrzebę zaspokoić, jeśli jednak samo Pismo posiada najwyższy i wystarczający autorytet, to tradycja kościoła i jego nauczanie muszą być podporządkowane Pismu. W sporze o doktrynę sola Scriptura mamy więc w istocie do czynienia ze starciem autorytetów.
Uznanie, że samo Pismo nie ma wystarczającego autorytetu ma swoje konsekwencje eklezjologiczne. Konieczny wówczas staje się podział kościoła na ἐκκλησία θεοῦczyli zgromadzenie Boże, obejmujące wszystkich wierzących oraz ἐκκλησία διδακτική kościół nauczający, a więc urząd nauczycielski(magisterium ecclesiae) składający się z tych, którzy są odpowiedzialni za nauczanie. W przypadku uznania doktryny sola Scriptura, gdzie Pismo samo posiada najwyższy oraz wystarczający autorytet, takie wyróżnienie hierarchicznego urzędu nauczycielskiego nie jest konieczne, ergo podział na kościół jako całość wierzących oraz kościół hierarchiczny również nie mam miejsca. Kościół czyli zgromadzenie Boże, wraz z tymi, którzy przewodzą, jest podporządkowane autorytetowi w sprawach doktryny oraz praktyki najwyższemu i wystarczającemu autorytetowi Pisma. Kiedy więc dokładnie przyjrzymy się całemu sporowi zauważymy, iż ewidentnie zachodzi tu konflikt interesów, a oba stanowiska wzajemnie się wykluczają. I choć obie strony uznają Biblię za zbiór ksiąg zawierający Boże objawienie, to zasadnicza różnica będzie dotyczyła natury autorytetu jaki ten zbiór natchnionych pism posiada.
Kluczową rolę w tym sporze odgrywa argument dotyczący kanonu Pisma czyli kwestii jakie księgi wchodzą w skład tego co powszechnie nazywamy Biblią, jeśli bowiem Biblia jest zbiorem zamkniętym, to skąd wiemy, że jest zbiorem zamkniętym, a po drugie skąd wiemy jakie księgi wchodzą i dlaczego wchodzą do tego zbioru. Nie ulega wątpliwości, że Biblia (Pismo Święte) jest zbiorem wielu ksiąg spisanych na przestrzeni wieków przez różnych autorów, pytanie jakie się wobec tego pojawia jest natury epistemologicznej. Skąd na przykład wiemy, że księgi które Kościół Rzymskokatolicki nazywa deuterokanonicznymi, a które w swojej formie praktycznie nie różnią się od ksiąg, które z całą pewnością wszyscy uznajemy za kanoniczne, są lub nie są częścią tegoż kanonu. Apostoł Paweł pisząc w 2Tm 3:16 pasa graphē theopneustos wszystkie Pisma (są) natchnione, stawia jasną granicę, która z całą pewnością wyklucza pewne księgi z kręgu tych, które posiadają boski autorytet, co w oczywisty sposób, rodzi pytanie, o których księgach Apostoł mówi? Odpowiedź na to pytanie wydawałaby się prosta i oczywista: o tych, które są natchnione. Skąd jednak wiemy, że akurat te a nie inne księgi są natchnione? Przeciwnicy sola Scriptura argumentują, że taka wiedza jest możliwa tylko w przypadku autorytatywnej w tej kwestii wypowiedzi kościoła (czyt. urzędu nauczycielskiego kościoła). Argument ten uzasadniają tym, że Pismo samo nie podaje „spisu treści”, jakim w praktyce jest kanon, ani że owa lista ksiąg nie została przekazana w objawieniu. Zatem, aby ten „spis treści” mógł być wiążący i ostatecznie zamykać listę ksiąg natchnionych musi opierać się na autorytecie kościoła, ergo w ramach sola Scriptura ustanowienie kanonu jest praktycznie niemożliwe. Oznacza to, że istnienie Pisma jako autorytatywnego tekstu natchnionego jest możliwe tylko w ramach autorytetu kościoła, poza którymi Pismo traci swoje znaczenie, ponieważ wówczas nikt nie wiem czym jest Pismo Święte.
Takie podejście tworzy problemy w co najmniej kilku sferach. Po pierwsze, przy tym założeniu, musimy przede wszystkim precyzyjnie zdefiniować pojęcie kościoła, zwłaszcza, że termin ten, kiedy odrzucamy regulatywne ramy sola Scriptura, może przybierać znaczenie zależne od woli definiującego. Samo polskie słowo kościół, ze względu na etymologię, nie oddaje znaczenia biblijnego greckiego wyrażenia ecclēsia Theou czyli zgromadzenia Bożego. Trzeba zrozumieć, iż w kontekście tematu jaki poruszamy, termin ten, przez przeciwników sola Scripturanie jest używany w takim znaczeniu,gdyby bowiem tak było, oznaczałoby to, iż całe zgromadzenie ludu Bożego, w sposób gremialny, autorytatywnie musiałoby potwierdzić natchnienie pewnych ksiąg, a przecież nie zwolennicy nadrzędnego autorytetu kościoła pragną przekazać i nie do tego pragną przekonać. Zatem per necessitatem (dosł. przez konieczność) chodzić musi o inną definicję kościoła. Kiedy przeciwnicy sola Scriptura stwierdzają, że kanon biblijny wynika z autorytetu kościoła, mają de facto na myśli autorytet nauczycielskiego urzędu kościoła (magisterium ecclesiae), które w skrócie myślowym określane jest mianem kościołem. Zasadnym wobec tego pytaniem jest: czym ów nauczycielski urząd kościoła jest? Jak dowiadujemy się z katechizmu Kościoła Rzymskokatolickiego, który to choć sam nie jest dokumentem dogmatycznym to jednak zawiera i objaśnia dogmatyczne nauczanie KRK, ma to być prowadzony przez Ducha Świętego urząd, który w sposób nieomylny interpretuje świętą Tradycję, która to zawiera Boże objawienie, tak, że podaje do wierzenia to co jest właściwe i wiążące dla ludzkich sumień. Używając słowa Tradycja mam na myśli zarówno słowo spisane czyli Biblię, jak i tradycję ustną, które w nauce rzymskokatolickiej są nierozerwalne. Kto dzierży ten urząd? Otóż, według Kościoła Rzymskokatolickiego, dzierżą go wszyscy następcy apostołów, którymi są biskupi zjednoczeni z następcą Piotra czyli biskupem Rzymu zwanym popularnie papieżem.
Biorąc więc pod uwagę autorytet, jaki magisterium kościoła rzymskiego sobie przypisuje, może dziwić fakt, iż Kościół Rzymskokatolicki nie posiadał zdefiniowanego kanonu aż do kwietnia 1546 roku, gdyż dopiero wtedy na IV sesji Soboru Trydenckiego w sposób wiążący ogłoszono ostateczny kanon Pisma. Niektórzy rzymscy apologeci odpowiadają na tak postawiony zarzut, że ostateczne ustalenie kanonu nie było priorytetem kościoła aż do czasów Reformacji. Jednak w praktyce oznacza to, że do 1546 roku nikt w sposób pewny nie mógł powiedzieć czy posiada właściwe księgi Pisma czy też nie. Oznaczałoby to, że kościół nie mógł posługiwać się autorytatywnie księgami Biblii, z tego względu, że sam nie był jeszcze wówczas określił, które to księgi z całą pewnością wchodzą w skład Pism natchnionych. Powstaje więc pewien dysonans, bowiem skoro magisterium kościoła jest konieczne, by określić które księgi są natchnione, a które nie, to na jakiej podstawie ojcowie apostolscy czy ojcowie kościoła, czy późniejsi teologowie używali wybranych fragmentów biblijnych pism jako autorytatywnych dowodów dla swoich argumentów. Co pozwalało im uważać, na przykład, że List do Hebrajczyków czy Dzieje Apostolskie są księgami natchnionymi i teksty, które zawierają są autorytatywne?
Broniący nadrzędnej pozycji autorytetu kościoła, przeciwnicy sola Scriptura, jako na jeden z dowodów ich pozycji, wskazują XXXIX List paschalny Atanazego z 367 r., w którym biskup Aleksandrii podaje listę ksiąg kanonicznych. Wziąwszy jednak pod uwagę spójność twierdzeń magisterium kościoła na swój temat, musielibyśmy uznać, że albo Atanazy jest jednoosobową manifestacją urzędu nauczycielskiego czyli, w tym przypadku, jednostką, która sama może nieomylnie definiować kanon Pisma, chociaż nie jest ani biskupem Rzymu ani nie wyczerpuje kolegialności magisterium, albo, że Atanazy opiera kanon, który podaje na autorytecie soboru lub papieża. Tymczasem, po pierwsze, Atanazy nie występuje w imieniu całego kościoła powszechnego, a jego list jest przeznaczony do kościołów podległych mu jako biskupowi, a po drugie zmotywowało Atanazego do podania listy ksiąg natchnionych była chęć zapobieżenia praktyce cytowania w kościołach mu podległych pism apokryficznych jako natchnionych. Zatem list ma wymiar praktyczny, duszpasterski i lokalny. Atanazy podając listę ksiąg kanonicznych, nie odwołuje się też do żadnego specjalnego autorytetu zewnętrznego. Co więcej, Atanazy, jeśli chodzi o Stary Testament, podaje listę ksiąg zgodnych z tzw. kanonem hebrajskim a więc i tzw. kanonem protestanckim.
Podobnie, mija się z celem, powoływanie się na autorytet synodów w Hipponie (393r.) czy Kartaginie (397r.), gdzie podano listy Pism natchnionych, po pierwsze, ponieważ są to lokalne, a nie powszechne zgromadzenia i nie mają charakteru nieomylnego magisterium dla całego kościoła. Po drugie, synody te, nie odwołują się do żadnego nadrzędnego magisterium, a po trzecie, listy ksiąg nie koniecznie odzwierciedlają kanon jaki Kościół Rzymskokatolicki nieomylnie ogłosił podczas Soboru Trydenckiego. Również powoływanie się na tzw. Synod rzymski z 382 roku i ustanowionego tam przez papieża Damazego kanonu, o czym informacje zawierają tzw. Dekrety Gelazjańskie, niestety okazuje się strzałem w stopę, ponieważ dokumenty te są produktem anonimowego autora z VI w., a fakt nieomylnego zdefiniowania zawartości kanonu Pisma przez biskupa Rzymu Damazego jest historycznie nieweryfikowalny, co oznacza, że nie ma o nim żadnej wzmianki w innych dokumentach z tego okresu, a późniejsze dokumenty w kwestii kanonu nie odwołują się do tego wydarzenia, co byłoby oczywiste gdyby ustanowienie kanonu podczas tego synodu miało miejsce.
Warto też pamiętać, że twórca Vulgaty, która od czasów Soboru Trydenckiego była oficjalnym tłumaczeniem „natchnionym” Kościoła Rzymskokatolickiego, Hieronim ze Strydonu, także odrzucał kanoniczność ksiąg, które Kościół Rzymskokatolicki ponad tysiąc lat później umieścił jako deuterokanoniczne w kolejnej wersji jego łacińskiego tłumaczenia. Hieronim odrzucał jako niekanoniczne te księgi, których nie obejmował kanon hebrajski czyli zbiór pism, które Żydzi uznawali za natchnione i autorytatywne. Oczywiście niektórzy przeciwnicy sola Scriptura argumentują, że tak naprawdę kanon hebrajski został uchwalony w Jawne w roku 90 po Chr., w kontekście przeciwstawienia się chrześcijaństwu, a więc i chrześcijańskiemu kanonowi Starego Testamentu, który miałby obejmować księgi deuterokanoniczne (apokryficzne), choć nie ma na to żadnego historycznego dowodu, a twierdzenia teakie są tylko pozbawionymi umocowania spekulacjami. Gdyby twierdzenie co do kwestii ustalenia kanonu hebrajskiego w 90 roku po Chrystusie było prawdziwe, to w jaki sposób Jezus w dyskusjach z faryzeuszami i uczonymi w Piśmie mógł się powoływać na autorytet tegoż zbioru, twierdząc, że przez księgi te przemawia sam Bóg (Mt 22:31), skoro Żydzi nie mieliby pewności, które to są księgi? Poza tym, jak mogliby istnieć uczeni w Piśmie, jeżeli nie byłoby pewności co do tego jakie księgi wchodzą w skład Pisma? W jaki sposób faryzeusze mogliby poszukiwać życia wiecznego w Piśmie, zgodnie ze słowami Jezusa, jeżeli nie wiedzieliby, które księgi przynależą do autorytatywnego zbioru? Nigdzie też nie odnotujemy dyskusji między Jezusem a faryzeuszami, czy innymi stronnictwami, co do zawartości kanonu Biblii Hebrajskiej czyli Starego Testamentu mimo tego, iż to właśnie Pismo miało ostateczny rozstrzygający autorytet. To oczywiście rodzi pytanie: skąd Żydzi z I w. po Chrystusie wiedzieli co przynależy do Pisma, co „czyni ręce nieczystymi”, skoro nieomylne magisterium kościoła ogłosiło pełny kanon Pisma dopiero ponad 1500 lat później? Należy przy tym pamiętać, iż nie ma najmniejszego śladu istnienia wśród Żydów instytucji, która by przypominała nieomylne magisterium Kościoła Rzymskokatolickiego.
Obecny, na wspomnianym przeze mnie wcześniej synodzie w Kartaginie, Augustyn z Hippony tak pisał:
Augustyn z Hippony, O nauce chrześcijańskiej, II, 8
In canonicis autem Scripturis, ecclesiarum catholicarum quamplurium auctoritatem sequatur; inter quas sane illae sint, quae apostolicas sedes habere et epistolas accipere meruerunt. Tenebit igitur hunc modum in Scripturis Canonicis, ut eas quae ab omnibus accipiuntur ecclesiis catholicis praeponat eis quas quaedam non accipiunt; in eis vero quae non accipiuntur ab omnibus, praeponat eas quas plures gravioresque accipiunt eis quas pauciores minorisque auctoritatis ecclesiae tenent. Si autem alias invenerit a pluribus, alias a gravioribus haberi, quamquam hoc facile invenire non possit, aequalis tamen auctoritatis eas habendas puto.
W odniesieniu do Pism kanonicznych, należy kierować się osądem większej liczby kościołów powszechnych; a wśród nich, oczywiście, ważne miejsce musi zostać przyznane tym, które zostały były warte tytułu stolicy apostolskiej oraz przesłanych listów apostolskich. Dlatego też Pisma kanoniczne należy oceniać według następującego standardu: preferować te, które są przyjęte przez wszystkie kościoły katolickie, od tych, które są przyjmowane przez niektóre. Spośród tych, które nie są akceptowane przez wszystkich, należy preferować te, którzy mają aprobatę większej liczby kościołów i to tych o większym autorytecie, od tych, które cieszą się mniejszą liczbą przyjmujących je kościołów, które też mają mniejszy autorytet. Jeśli jednak przekonamy się, że niektóre księgi znajdują się w posiadaniu większej liczby kościołów, a inne w kościołach o większym autorytecie (choć nie jest to zbyt prawdopodobne), uważam, że autorytet obu stron należy traktować równo.
W celu ustalenia kanonu, Augustyn odwołuje się do praktyki wszystkich kościołów, które wyznają wiarę powszechną, biorąc przy tym pod uwagę ich autorytet, co nie jest równoznaczne ze współczesnym pojęciem autorytetu jaki magisterium kościoła nadaje samo sobie. Wydaje się to na pierwszy rzut oka bardzo racjonalne podejście, bardzo praktyczne, ale prowadzi do problemu, który dzisiaj jest bardzo widoczny. Otóż kościoły prawosławne kościoły wschodu, kościoły orientalne czy kościół koptyjski, które odwołują się do autorytetu kościołów starożytnych, mają inne kanony niż Kościół Rzymskokatolicki. Oczywiście Rzym może twierdzić, że ta różnica występuje ponieważ kościoły te nie są w jedności z Rzymem, ale ten sam argument może być równie dobrze użyty przez drugą stronę. Odwoływanie się więc do autorytetu kościoła w ustanawianiu kanonu prowadzi do dywersyfikacji zamiast unifikacji zawartości kanonu. Co ciekawe, tylko kanon, który charakteryzuje kościoły protestanckie jest wspólny dla wszystkich innych kościołów, niejako stanowiąc bezsporne dziedzictwo kościoła.
Mam wrażenie, że wbrew opinii przeciwników sola Scriptura, nikt nie kwestionuje historycznej roli całego kościoła w rozpoznaniu Pism natchnionych, zwłaszcza jeśli chodzi o Nowy Testament. Pierwszy kościół bowiem otrzymał Stary Testament jako swoją pierwszą Biblię, ponieważ naturalnym biegiem historii jest to, że Nowy Testament potrzebował czasu aby powstać. Zgodnie z tym, autorytet tych Pism, był rozpoznawany w różnych miejscach i różnym czasie, nie zawsze i nie wszędzie razem, jednak od najwcześniejszych czasów, pisarze chrześcijańscy cytowali fragmenty z Nowego Testamentu jako Pismo natchnione. Czy możemy wskazać na jakąś jedną instytucję kościoła, która by od początku wskazywała wszystkim chrześcijanom co przynależy do zbioru Pism Świętych? Oczywiście, że nie. Wszelkie próby wskazania na autorytet instytucji magisterium kościoła jako wskaźnika kanoniczności ksiąg jest de facto pozbawieniem ich wewnętrznego charakteru oraz całkowicie pominięcie nadprzyrodzonego charakteru powstawania Pisma, a także działania Ducha Świętego w całym ludzie Bożym, a ograniczenie jego skutecznego działania tylko do magisterium. Przeniesienie najwyższego i wystarczalnego autorytetu z Pisma na kościół, a dokładnie urząd nauczycielski kościoła, jest odarciem go z jego natury theopneustos – pochodzącego z ust Boga. Dlatego właśnie spór sola ecclesia kontra sola Scriptura to nic innego, jak spór o autorytet, o to co jest wiążące dla sumień chrześcijan w kwestii wiary i praktyki, czemu ci, którzy uważają się za naśladowców Jezusa i jego uczniów mają być posłuszni chcąc być posłuszni swemu Panu i w czym pokładają całą swoją nadzieję.
