Dlaczego bronię kalwinizmu?
Odpowiedź może wydać się trywialna, ale wierzę, że jest po prostu biblijny. Co to jednak znaczy biblijny? Dzisiaj wiele różnych grup i sekt twierdzi, że ich doktryny są biblijne. Otóż wierzę, że kalwinizm jest biblijny, ponieważ nie znalazłem bardziej spójnej, wyczerpującej i wskazującej na całkowitą bezradność człowieka interpretacji historii zbawienia, która zapisana jest w Biblii. Ktoś może w tym miejscu stwierdzić, że skoro istnieją inne interpretacje, to zatem istnieje możliwość odmiennego zrozumienia tekstu biblijnego od tego, który prezentują kalwiniści. Zgodziłbym się z tym, gdyby nie pewien bardzo istotny szczegół. Biblia jest księgą starożytną i jako dzieło ludzkie w kwestii interpretacji powinna być tak traktowana, a to wymaga metody historyczno – gramatycznej, gdyż Biblia to także tekst natchniony, a jej teść przynieśli nam ludzie od Boga (2P 1:21, 2Tm 3:16). Zatem powinniśmy na Biblię patrzeć również przez pryzmat teologiczny i zgodnie z wewnętrznym świadectwem Pism, widzieć Boga jako jej źródło. Poza Bogiem nie ma prawdy, nie ma nawet możliwości poznania jakiejkolwiek prawdy, ponieważ to On jest Stwórcą i tym, który podtrzymuje wszystko w istnieniu, zatem to Jego wola i działanie są źródłem prawdy. Chrystus powiedział o sobie, że jest prawdą (J 14:6), a Paweł pisze, że to właśnie w Nim są złożone wszystkie skarby mądrości i poznania (Kol 2:3), zatem cokolwiek od Niego pochodzi musi być prawdą. Jeżeli więc powiemy, że Biblię można różnie zinterpretować i to do tego stopnia by mieć dwie prawdy, które się wzajemnie wykluczają, to de facto twierdzimy, że Bóg nie ma zdolności, aby w sposób jasny i precyzyjny zakomunikować Swojemu stworzeniu to co chce, aby stworzenie o Nim i jego działaniu wiedziało. Ergo, problem, który niektórzy mają z kalwinizmem wynika nie z Biblii, a z metody interpretacji, a dokładniej z tego w jaki sposób podchodzimy do tekstu.
Kiedyś jako niekalwinista broniłem zaciekle konceptu wolnej woli. Jest to kwestia, która na styku kalwinizm – arminianizm zawsze grała i gra główne skrzypce po stronie arminiańskiej. Dzisiaj po latach, kiedy znalazłem się, że tak powiem, po drugiej stronie „barykady”, widzę i rozumiem, że aby bronić wolnej woli wcale nie potrzebowałem Biblii, natomiast potrzebowałem dobrych filozoficznych argumentów, które czasami wspierałem pewnymi fragmentami Biblii na pierwszy rzut oka pasującymi do mojej tezy. Pozwólcie, że zaznaczę, iż zwolennikiem pojęcia wolnej woli byłem przez grubo ponad dwadzieścia lat, odkąd zacząłem rozumieć jakiekolwiek definicje, gdyż jako dziecko miałem do niej ambiwalentny stosunek ze względu na „wszechmocną” wolę rodziców. Dzisiaj wiem, że tak jak mógłbym bronić konceptu wolnej woli bez Biblii, tak nie mogę bronić bez Biblii kalwinizmu. Koncept wolnej woli mogę w zupełności oprzeć na filozofii i nie będzie on potrzebował jednego nawet cytatu z Biblii, ale kalwinizmu na tym nie oprę, gdyż jego fundamentem jest Biblia. Tylko w Biblii kalwinizm znajduje swoje uzasadnienie i tylko w tym środowisku oddycha pełną piersią.
Bronię też kalwinizmu ze względu na obowiązek, który Biblia nakłada na wierzących w 1P 3:15. Każdy wierzący powinien być gotów do obrony tego w czym pokłada nadzieje, tak jakby bronił sprawy w sądzie. Pismo na określenie tej obrony używa greckiego słowa apologia co oznacza mowę obronną. Bronię więc kalwinizmu, ponieważ daje mi pewność, że Bóg wypełni każdą swoją obietnicę, gdyż zabiera wszystko co się tyczy zbawienia z rąk człowieka i składa w ręce wszechmocnego Boga. W kalwinizmie, tylko i wyłącznie Bóg jest gwarantem oraz wykonawcą swoich obietnic, gdyż tylko On może je w sposób doskonały zrealizować. Niestety w arminianizmie takiej pewności znaleźć nie mogłem, ponieważ tam wszystko spoczywa w rękach człowieka. Bóg niejako składa w ręce człowieka najcenniejszy dar, aby następnie go z tym darem zostawić. W kalwinizmie, Bóg jest tym, który rozpoczyna i kończy dzieło w człowieku, niestety w arminianizmie Bóg jawi się jako sędzia, który przygląda się zmaganiom człowieka, aby nie stracić tego co Bóg mu dał. Nie jest On ani gwarantem ani wykonawcą swoich obietnic, umożliwia coś, ale spełnienie obietnic zależy od końcowego wyniku zmagań człowieka. Ja pokładam nadzieję tylko w Bogu, który jest gwarantem i całkowitym sprawcą mojego zbawienia, w każdym innym przypadku nie mogę być pewny końcowego wyniku moich zmagań. Dlatego bronię kalwinizmu.
Nie bronię kalwinizmu przeciw nikomu. Nie jestem przeciwnikiem nikogo. Bronię kalwinizmu ze względu na tą wspaniałą nadzieję, która wszystko składa w ręce całkowicie suwerennego Boga, którego wszechmogące działanie nie zależy od lepszych i gorszych chwil w życiu grzesznika. Jego miłosierdzie nie jest tylko reakcją na chaos w życiu, a wiecznym postanowieniem, na które zupełnie, ale to zupełnie nikt nie zasłużył. Wiem, że kiedy upadnę to On sam mnie podniesie. Jestem wolny, choć całkowicie zależny od Jego woli. Na podstawie swoich czynów jestem godzien całkowitego i sprawiedliwego potępienia, ale ponieważ On tak zawsze chciał, i nie było w Nim żadnej zmiany, w Chrystusie jestem doskonale umiłowany.
Dlatego bronię kalwinizmu.
