Mam pewne pytanie…

Mam pewne pytanie…

Zastanawia mnie, na jakiej podstawie można głosić, że Bóg nie posyła ludzi do piekła, że sami tam idą. To co chcę napisać, to nie jest challenge, nawet nie polemika, po prostu zastanawiam się jak to może być spójne z tym co przedstawia nam Słowo.

Jeden z argumentów jest taki, że piekło jest przygotowane dla diabła i jego demonów. Moje pytanie jest takie: A skąd taki wniosek? W Mt 25:41 czytamy: „Wtedy powie i tym po lewicy: Idźcie precz ode mnie, przeklęci, w ogień wieczny, zgotowany diabłu i jego aniołom”. Po pierwsze fragment ten pochodzi z przypowieści Jezusa o królu, który sądzi owce i kozły. Więc to działający jako sędzia król wydaje wyrok i brzmi on: idźcie precz w ogień wieczny. Pytanie moje jest takie: Czy kozły same poszły w ogień? Czy uznały za słuszne, by doznać kary? Z tekstu wynika, że posyła je tam król, którym w przypowieści jest Syn Człowieczy czyli Jezus. Po drugie, pozostaje kwestia kim są aniołowie diabła? Dlaczego mamy zakładać, że aniołami diabła są tylko demony? W księdze Objawienia widzimy siedmiu aniołów, do których Jan ma napisać listy, kierowane przez Jezusa do zborów. Są to aniołowie zborów. Anioł jest posłańcem, który reprezentuje – zatem mowa jest o posłańcach, którzy reprezentują zbory. Kim są zatem anioły diabła? To ci, co go reprezentują. Niekoniecznie muszą to być istoty duchowe. Kiedy Bóg w księdze Rodzaju zapowiada nienawiść między nasieniem niewiasty i nasieniem węża, to ma na myśli demony czy też ludzi? W Ew. Jana Jezus identyfikuje niewierzących w niego, że mają diabła za ojca. Ludzie również mogą reprezentować diabła. Z samego tekstu Ew. Mateusza wynika, że kozły są nazwane aniołami diabła i ogień wieczny jest przygotowany dla nich, ponieważ to ich król posyła do ognia, a nie demony. W tym fragmencie nigdzie nie ma nawet mowy o demonach. Zatem wczytywanie w ten fragment demonów, zamiast ludzi nazwanych kozłami, jest zwykłą eisegezą.

W innym miejscu, dokładnie w Ew. Mateusza 10:28 Jezus tak mówi: „I nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, ale duszy zabić nie mogą: bójcie się raczej tego, który może i duszę i ciało zniszczyć w piekle.” Jest to fragment przemowy Jezusa skierowanej do uczniów, których posyła na ewangelizację. Przestrzega ich przed możliwymi prześladowaniami, wzywa by się nie bali, a głosili odważnie. Mają się nie bać prześladowców, którzy mogą ich zabić, ale nie mają żadnej władzy nad ich duszami. Mają się jednak bać kogoś, kto może ich ciało i duszę zniszczyć w piekle – ἀπολέσαι ἐν γεέννῃ – czyli dosł. zniszczyć/zatracić w gehennie. O kim jest mowa? Czy o diable? Ale Jezus ostrzegł przed wrogami, przestrzegł, że prześladowania dotkną wierzących z Jego powodu, jednak wrogowie nie mają siły by zniszczyć duszę, mogą tylko zniszczyć ciało. Diabeł nie jest tu wspomniany. Jest za to coś innego. Jeżeli Duch przemawia przez uczniów, to nie głoszenie ewangelii byłoby ucieczką przed odpowiedzialnością wobec Boga. Mają więc głosić ze względu na Boga – φοβεῖσθε – bójcie się raczej tego, kto ma władzę duszę i ciało zniszczyć w gehennie. Kto posyła do gehenny? Kto posyła do ognia wiecznego? Król i sędzia. Wszyscy mają drżeć przed nim, ponieważ jest królem i sędzią. Zatem to On ma moc (Jezus w Mt 28:18 mówi: mnie jest dana WSZELKA WŁADZA na niebie i na ziemi), aby zatracić dusze i ciało w gehennie.

Ostatni fragment to Ks. Objawienia 20:15: „I jeżeli ktoś nie był zapisany w księdze żywota, został wrzucony do jeziora ognistego”. To scena sądu nad wszystkimi umarłymi, scena sądu ostatecznego. Pismo, mówi, że ci, którzy trafili w ogień wieczny, ZOSTALI tam WRZUCENI. Używam dużych liter nie jako symbolu wrzasku, chcę po prostu podkreślić logikę użytego języka. Jest tu znana nam również z jęz. polskiego forma gramatyczna zwana str. bierną – ἐβλήθη. Zatem nikt tam się sam nie wpakował do jeziora ognia, a został wrzucony na podstawie braku jego imienia w księdze życia.

Ja oczywiście rozumiem, że proponenci tezy, iż człowiek sam pcha się do piekła, nie mają na myśli dosłownego pchania się do piekła, a raczej metaforycznie wyrażają w ten sposób zdanie, że ludzie odrzucają Boga i to w konsekwencji prowadzi ich do potępienia. Zgadzam się z nimi oczywiście, że człowiek posłany do piekła ponosi odpowiedzialność za swoje decyzje. Zgodnie jednak z ich własną logiką, skoro Bóg jest miłością i pragnie zbawienia każdego jednego grzesznika, to dlaczego, skoro jest wszechmocny, na litość Boską, tego nie zrobi? Dlaczego ci ludzie jednak trafiają do wiecznego ognia? Przecież skoro ten ogień potępienia jest dla diabła i demonów, to kto zmusza Boga, aby posłał tam ludzi? Oczywiście można w tym miejscu posłużyć się pojęciem sprawiedliwości, ale to z kolei wskazywałoby konieczność sądu, a to z kolei wymagałoby sędziego, a jeśli sędzią jest Bóg, to jest nim zawsze wobec stworzenia, ponieważ Bóg jest niezmienny, co z kolei wskazywałoby, że zawsze istnieje dla stworzenia realna możliwość potępienia, co z kolei wskazywałoby, że piekło jednak nie jest stworzone tylko dla diabła i demonów, ale też dla ludzi. Kto przygotował piekło? Czy Bóg, który jest miłością mógł przygotować od początku istnienia stworzenia miejsce potępienia? Czyżby więc Bóg od początku istnienia stworzenia wiedział, że jednak część stworzenia będzie musiał sądzić? Czy to jednak nie wskazuje na to, że Bóg wiedział, iż nie wszyscy dostąpią Jego miłosierdzia? Może był tylko przezorny, i jednak okazało się, że miał rację, ale jeśli tak, to w jakim wymiarze Bóg jest wszechmocny i wszechwiedzący. Jeśli musi zakładać, to nie może być wszechwiedzący, a jak nie jest wszechwiedzący to nie może wiedzieć wszystkiego, więc na jakiej podstawie czyni siebie sędzią stworzenia, skoro wszystkiego nie wie? Dochodzimy do kwestii boskości. Skoro nie wie, to czy jest w ogóle Bogiem? A jak nie jest Bogiem, to czy tym bardziej może być sędzią?

A co z samymi ludźmi? Przecież większość ma zdolność pojmowania na tym samym poziomie, a ewangelia to nie fizyka kwantowa? Kiedy ja przestrzegam pierwszą z brzegu osobę przed katastrofalnymi skutkami jej działań, to raczej mnie posłucha chyba, że mi z jakiegoś powodu nie uwierzy. Pytanie dlaczego? Czy jestem niewiarygodny? Czy jestem za mało przekonujący? A co z Bogiem, dlaczego ludzie nie wierzą? Co powoduje ich niewiarę? Czy Bóg jest za mało przekonywający? A może jest niewiarygodny? Itd., itd., itd.