Czy Rzym dał nam kanon?
Jednym z argumentów prezentowanych przez apologetów rzymskokatolickich przeciwko zasadzie sola Scriptura jest twierdzenie, iż bez autorytetu nieomylnego magisterium kościoła, nikt nie byłby w stanie wiedzieć z jakich ksiąg składa się Biblia. Na potwierdzenie tego faktu, apologeci Rzymu powołują się na synody w Rzymie (382r.), Hipponie (393 r.) oraz Kartaginie (397 r.). Co więcej, kanony tam ustanowione miałyby być identyczne z kanonem przyjętym 8 kwietnia 1546 podczas IV sesji Soboru Trydenckiego.
U fundamentu tego twierdzenia leży założenie, że nieomylnie prowadzony przez Ducha Świętego Kościół Rzymskokatolicki, od początku podawał jedną i spójną listę ksiąg kanonicznych, które inaczej niż przez formalne autorytatywne ogłoszenie kościoła, nie mogłyby być poznane. Założenie to wynika z nauczania Rzymu o charakterze własnego autorytetu w stosunku do Pisma oraz iż kościół czasów apostolskich, ojców apostolskich czy ojców kościoła jest tożsamy z dzisiejszym Kościołem Rzymskokatolickim. Już na pierwszy rzut oka można zauważyć anachroniczny charakter takiego argumentowania, ale zobaczmy, czy można je w jakikolwiek sposób uzasadnić.
Skoro autorytatywne ustanowienie kanonu przez kościół jest konieczne do jego znajomości, to musimy zadać pytanie czy kanon Pisma, zwłaszcza Starego Testamentu, był znany w czasach sprzed ustanowienia kościoła czy też nie. Stary Testament poprzedza ustanowienie kościoła chrześcijańskiego o ok. 400 lat, czy więc w tym czasie nikt nie wiedział, co przynależy do zbioru Pism kanonicznych? (Przypominam, że w tym kontekście, choć dla nas oczywiste, użycie słowo kanon czy kanoniczny ma charakter anachroniczny.) Odpowiadając na to pytanie, warto się przyjrzeć temu, który, jak sam mówi, rozpoczął budowanie kościoła. W ewangelii Matusza, Jezus zwraca się do kapłanów żydowskich i uczonych tymi słowami:
Mt 22:31
A co do zmartwychwstania umarłych, czy nie czytaliście, co wam zostało powiedziane przez Boga.
Z tego fragmentu widać wyraźnie, że odpowiadając na pytanie, Jezus odwołuje się do autorytetu Pisma. Wydawać się to powinno raczej oczywiste, zwłaszcza, że ci, z którymi polemizuje, również uznają ten autorytet, co widać kiedy Jezus podkreśla fakt, że Bóg przemawia przez Pismo. Żadna z obecnych tam osób nie zaprotestowała przeciwko takiemu stanowisku, żadna go nie podważała.
Wydaje się oczywistym, że gdy prezentuje się argument w oparciu o jakiś autorytet, w tym przypadku było to Pismo, to ten autorytet powinien być nie tylko uznawany, ale i znany obu stronom. Kiedy więc Jezus argumentuje na podstawie Pisma, to obie strony muszą znać Pismo, a więc również to, jakie księgi wchodzą w jego skład. W jaki sposób Jezus mógłby odwoływać się do autorytetu Pisma, jeżeli nie byłoby wiadome, jakie księgi wchodzą w jego skład? Skoro więc zarówno Jezus, jak i jego oponenci wiedzieli co wchodzi w skład kanonu, to powstaje pytanie: skąd o tym wiedzieli?
Chyba nikt nie ma wątpliwości, że w dość podzielonym na frakcje judaizmie czasów drugiej świątyni, nie istniało, żadne autorytatywne ciało, coś w rodzaju żydowskiego magisterium, które by w sposób nieomylny formalnie ustanowiło, które księgi wchodzą w skład Pisma. Zgodnie z argumentem rzymskich apologetów, bez takiego ciała, niemożliwe jest poznanie spisu treści Pisma, skąd zatem znajomość ksiąg natchnionych w czasach Jezusa, skoro nie istnieje żadne takie ciało, a tym bardziej instytucja Kościoła Rzymskokatolickiego? W czasach po apostolskich wielu różnych ojców cytowało fragmenty ze Starego i Nowego Testamentu jako kanoniczne, choć nie było dalej żadnego oficjalnego i doktrynalnego ustanowienia kanonu.
W 1740 roku, odkryto powstały ok. 180 roku tzw. Kanon Muratoriego. Fragment ten, przynależący do większego kodeksu, zawierał listę ksiąg kanonicznych. Lista ta jednak daleko różni się zarówno od kanonu rzymskokatolickiego, jak kanonu powszechnie uznawanego w kościołach protestanckich i podczas gdy nie pojawiają się na niej np. List do Hebrajczyków, List Jakuba, dwa listy Piotra i 3 List Jana, to obecne są apokryficzne (deuterokanoniczne): Księga Mądrości, ale także Apokalipsa Piotra czy Pasterz Hermasa. Żyjący w tym czasie Meliton z Sardes, wymieniając księgi kanoniczne ST, postępuje za kanonem hebrajskim i nie wspomina ksiąg dzisiaj przez Rzym uznanych za deuterokanoniczne.
Wbrew pewnym twierdzeniom, podczas Soboru Nicejskiego I w 325 r. temat kanonu Pisma Świętego nie był poruszany. Nie ma ani jednego dowodu, który by wskazywał na to, że kanon Pisma był tematem obrad Soboru. Nie mamy na ten temat żadnych bezpośrednich zapisków soborowych czy późniejszych świadectw historycznych, jak choćby Historia Kościelna Euzebiusza z Cezarei czy choćby wzmianki o tym fakcie w pismach jednego z uczestników soboru Atanazego z Aleksandrii. Tenże Atanazy w swoim 39 liście wielkanocnym z 367 roku, zawarł listę ksiąg zarówno Starego, jak i Nowego Testamentu, które uznawał za kanoniczne. Żadnej z ksiąg uznanych przez Rzym za deuterokanoniczne nie przypisuje statusu kanoniczności, w ogóle przy tym, nie wspominając ksiąg Machabejskich.
Mamy więc dowody na to, że choć we wczesnym kościele funkcjonowały wszystkie kanoniczne, to nie istnieje jeszcze pojęcie kanonu, który by dogmatycznie wskazywał, które księgi z całą pewnością przynależą do Pisma, dlatego jedni ojcowie wymieniają księgi, których inni nie wymieniają lub dodają zupełnie inne. Widać wyraźnie, że do końca IV wieku nie funkcjonuje coś takiego jak dogmatycznie, formalnie i nieomylnie ustanowiony przez magisterium kościoła kanon Pism ST i NT.
Otóż od lat 80. XX wieku zaczął krążyć argument, jakoby kanon Pisma Świętego w sposób nieomylny ustanowił papież Damazy na synodzie w Rzymie w 382 roku, a który następnie został potwierdzony przez synody w Hipponie w 393 roku oraz Kartaginie w 397. Ten argument oparty jest na opublikowanej w 1970 roku książce autorstwa rzymskokatolickiego księdza Williama A. Jurgensa pt. Wiara wczesnych ojców. Jurgens w swojej książce wspomina, jakoby należący do Akt Synodu Rzymskiego z 382 roku, Dekret Damazego, stanowiący część większego dzieła zwanego Dekretem Gelazjusza. W tym przypuszczalnie swoim dekrecie, biskup Rzymu Damazy, ustanawia kanon Pisma, który później w swoich dekretach potwierdza papież Gelazjusz I.
To co rzuca się w oczy, to anachroniczny charakter argumentu Jurgensa. Użycie nazwy Dekret Damazego z góry zakłada, że Damazy I posiadał prerogatywy współczesnych papieży, o których w tamtych czasach nikt nie słyszał. Należy sobie powiedzieć, że sformułowanie dekret nigdzie nie pojawia się w samym tekście. W czasach Damazego nie ma konceptu autorytetu, który by pozwalał biskupowi Rzymu narzucenie całemu chrześcijaństwu jednego kanonu Pisma przez dekret.
Już w 1913 roku, niemiecki biblista Ernst von Dobschütz zauważył w dokumencie pewną rzecz, o której Jurgens, choć przyznawał, że istniały pewne problemy z tekstem Dekretów Gelazjusza, to w swojej pracy apologetycznej nie wspomniał. Otóż Dekrety Gelazjusza cytując postanowienia synodu w Rzymie cytują
fragment, który pochodzi z 9 Homilii na Ewangelię Jana (Tractatus in Joannis Evangelium IX) autorstwa Augustyna z Hippony. Dlaczego jest to istotne? Ponieważ synod w Rzymie miał miejsce w 382 roku, a Augustyn napisał słowa, które znalazły się w Dekrecie Damazego albo w 417 albo zimą na przełomie 406 i 407 roku. Tak więc słowa cytowane przez synod powstały 24 do 35 lat po synodzie w Rzymie, więc jakim cudem znalazły się w Dekrecie Damazego, jeśli ten dokument miałby być oryginalny?
Sam synod w Rzymie najprawdopodobniej miał miejsce, ponieważ wspomina o nim zdawkowo Hieronim ze Strydonu, tłumacz Wulgaty, który w tym czasie przebywał w Rzymie, jednak nigdy nie wspomina o formalnym ustanowieniu tam kanonu Pisma, co dlajego pracy musiałoby być niezwykle istotne. Dlatego dzisiaj, zdecydowana większość badaczy uważa, że Dekrety Gelazjusza, zawierające rzekomy Dekret Damazego, to dzieło anonimowego autora, który żył na terenie Italii w VI wieku, już po śmierci Gelazjusza I. Gdyby te dwa dekrety były formalnym ustanowieniem kanonu Pisma, to musiałyby one być powszechnie znane w kościele, a tymczasem pierwsze wzmiankio tekście Dekretów Gelazjusza
pojawiają się dopiero w IX wieku. Nawet wówczas nikt nie twierdził, że tekst ten jest dowodem na autorytatywne, papieskie ustanowienie kanonu Pisma. Dekrety Gelazjusza, jako anonimową pracę powstałą w kościelnych kręgach w Italii, można uznać za dowód na rozwijanie się pewnej tradycji dotyczącej kanonu, ale nie jest to, żadną miarą, dowód na nieomylne ustanowienie kanonu przez
Kościół Rzymskokatolicki.
A co z synodami w Hipponie i Kartaginie? Pierwszy z tych synodów odbył się w Hipponie w 393 roku, kiedy Augustyn, późniejszy biskup Hippony, który brał w nim udział, był jeszcze prezbiterem.
Twierdzenie wielu rzymskokatolickich apologetów jest takie, iż kanon ustanowiony przez synod w Hipponie, a następnie potwierdzony przez synod w Kartaginie, jest identyczny z kanonem, jaki dzisiaj utrzymuje Kościół Rzymu. Otóż jest pewien kłopot z takim twierdzeniem. Po pierwsze należy stwierdzić, że w powszechnym użyciu były wówczas w Afryce Północnej łacińskie tłumaczenia, które całkowicie, jeśli chodzi o ST, opierały się nie na tekstach hebrajskich, a na greckim tłumaczeniu Septuagincie (LXX). Jak wiemy Septuaginta zawierała w swoim zbiorze więcej ksiąg niż kanon hebrajski, w związku z tym, niektórzy uznawali, przypisując Septuagincie wyjątkowy autorytet, iż wszystkie księgi w niej zawarte również są kanoniczne. W ten sposób księgi zwane od czasów Soboru Trydenckiego deuterokanonicznymi,
również miałyby być kanoniczne.
Czy rzeczywiście tak jest? Rzeczywiście większość kanonu z Hippony i Kartaginy pokrywa się z kanonem ustalonym na Soborze Trydenckim. Jednakże, Synod w Hipponie włączył do kanonu księgę, która określa się mianem 1 Księgi Ezdrasza. Nie należy jej mylić z obecną księgą Ezdrasza. Otóż 1 Księga Ezdrasza była greckim tłumaczeniem hebrajskich ksiąg Ezdrasza i Nehemiasza ze zmianami. W Septuagincie jest oznaczona jako Ezdrasza A i została umieszczona oddzielnie przed księgą Ezdrasza i Nehemiasza.
Natomiast w Wulgacie, Hieronim oznacza ją jako 3 Księgę Ezdrasza, przy czym nie uznaje jej za kanoniczną. Niektórzy badacze uważają, iż księga ta jest grecką rewizję ksiąg Ezdrasza i Nehemiasza,
natomiast inni, że jest to księga odrębna od kanonicznych ksiąg Ezdrasza i Nehemiasza . Wydaje się więc, że kanon ustalony na synodzie w Hipponie i potwierdzony przez synod w Kartaginie, niekoniecznie jest identyczny z kanonem Soboru Trydenckiego.
Co ciekawe i co warto podkreślić, zgodnie z nauczaniem Kościoła Rzymu, postanowienia synodów czyli lokalnych zgromadzeń biskupów, nie maja charakteru nieomylnego, tak jak postanowienia soborów ekumenicznych, więc dla uzasadnienia swojego argumentu, apologeci rzymskokatoliccy muszą, wbrew własnej doktrynie, traktować orzeczenia tych synodów, tak jak traktują orzeczenia soborów ekumenicznych.
Augustyn, pod którego silnym wpływem pozostawały kościoły w Afryce Północnej, objął biskupstwo w Hipponie w roku kiedy obradował synod w Kartaginie. Był on wielkim zwolennikiem i obrońcą autorytatywnego charakteru Septuaginty, chociaż, jak sam zapisał w Wyznaniach nie zbyt pilnie studiował język grecki. Septuaginta znana była głównie z tłumaczeń łacińskich, ponieważ językiem dominującym w Afryce Północnej była łacina. Emocjonalne przywiązanie do Septuaginty było tak powszechne i silne, że kiedy w nowym łacińskim tłumaczeniu, Hieronim w księdze Jonasza jeden wyraz zastąpił innym, wybuchły zamieszki o czym wspomina Augustyn w Liście do Hieronima z 403 roku:
Pewien biskup, jeden z naszych braci, po wprowadzeniu do kościoła, któremu przewodniczy, czytania twojej wersji, natknął się na słowo w Księdze proroka Jonasza, które przedstawiłeś w zupełnie innym tłumaczeniu niż to, które od dawna było znane zmysłom i pamięci wszystkich wiernych i było śpiewane w kościele przez tyle pokoleń. W rezultacie powstał taki tumult w zgromadzeniu, zwłaszcza wśród Greków, którzy poprawiali to, co przeczytali, i potępiali tłumaczenie jako fałszywe, że biskup był zmuszony poprosić o świadectwo żydowskich mieszkańców (było to w mieście Oea). Ci, czy to z niewiedzy, czy ze złości, odpowiedzieli, że słowa w hebrajskich manuskryptach zostały poprawnie oddane w greckiej wersji, a w łacińskiej, z niej wziętej. Cóż więcej mam mówić? Człowiek ten był zmuszony poprawić twoją wersję w tym fragmencie, jakby został fałszywie przetłumaczony, ponieważ nie chciał pozostać bez zgromadzenia – co byłoby nieszczęściem, którego cudem uniknął. Z tego powodu również możemy sądzić, że czasami możesz się mylić. Zauważysz również, jak wielkie musiałyby być trudności, gdyby miało to miejsce w pismach, których nie da się wyjaśnić, porównując świadectwa języków obecnie używanych.
(…) Chciałbym, abyś zechciał mi wyjaśnić, co Twoim zdaniem jest przyczyną częstych rozbieżności między tekstem popartym przez kodeksy hebrajskie a grecką wersją Septuaginty. Ten ostatni bowiem ma niemały autorytet, skoro zyskał tak szerokie rozpowszechnienie i to właśnie z niego korzystali apostołowie, co nie tylko dowodzi sam tekst, ale również, o ile pamiętam, potwierdziłeś sam. Uczyniłbyś nam zatem o wiele większą przysługę, gdybyś podał dokładne łacińskie tłumaczenie greckiej Septuaginty: różnice w różnych kodeksach łacińskiego tekstu są bowiem nieznośnie liczne; i jest on tak słusznie podejrzanie pod względem ewentualnej odmienności od tego, co znajdujemy w grece, że nie ma pewności, czy go cytować, czy cokolwiek nim dowodzić.
Z listu wynika, że Augustyn stawiał autorytet greckiego tłumaczenia Septuaginty ponad autorytet oryginalnych tekstów hebrajskich i jeśli coś w łacińskim tłumaczeniu z tekstu hebrajskiego nie zgadzało się z tekstem greckim, należało to poprawić zgodnie z tekstem greckim.
Rok później, w odpowiedzi od Hieronima, Augustyn mógł przeczytać takie słowa:
… pytasz, dlaczego poprzednie tłumaczenie, którego dokonałem z niektórych ksiąg kanonicznych, było starannie oznaczone gwiazdkami i obeliskami, podczas gdy później opublikowałem tłumaczenie bez nich. Musisz mi wybaczyć, że mówię, iż wydaje mi się, iż nie rozumiesz tej sprawy: poprzednie tłumaczenie pochodzi bowiem z Septuaginty; a gdziekolwiek umieszczone są obeliski, mają one wskazywać, że Siedemdziesięciu powiedziało więcej, niż znajduje się w tekście hebrajskim. Ale gwiazdki wskazują, co zostało dodane przez Orygenesa z wersji Teodocjona. W tamtej wersji tłumaczyłem z greki: ale w późniejszej wersji, tłumacząc z samego hebrajskiego, wyraziłem to, co zrozumiałem, starając się zachować raczej dokładny sens niż kolejność słów. Jestem zaskoczony, że nie czytasz ksiąg Siedemdziesięciu tłumaczy w oryginalnej formie, w jakiej zostały pierwotnie dane światu, ale tak, jak zostały poprawione, a raczej zepsute, przez Orygenesa, z jego obeliskami i gwiazdkami; i że odmawiasz podążania za tłumaczeniem, jakkolwiek słabe, które zostało podane przez chrześcijanina, zwłaszcza że Orygenes zapożyczył rzeczy, które dodał, z wydania człowieka, który po męce Chrystusa był Żydem i bluźniercą. Czy chcesz być prawdziwym wielbicielem i stronnikiem Siedemdziesięciu tłumaczy? To nie czytaj tego, co znajdziesz pod gwiazdkami; raczej usuń to z tomów, abyś mógł się rzeczywiście utwierdzić w przekonaniu, że jesteś naśladowcą starożytnych. Jeśli jednak to zrobisz, będziesz zmuszony znaleźć błąd we wszystkich bibliotekach Kościołów; bo trudno ci znaleźć więcej niż jeden rękopis tu i ówdzie, który nie zawierałby tych interpolacji.
Hieronim wyraźnie zarzucił Augustynowi pewną ignorancję w kwestii tłumaczenia oraz znajomości wariantów czy edycji tekstów Septuaginty, do której tak bardzo przywiązywał wagę. Jeżeli taka jest postawa człowieka, który miał przeogromny wpływ na północnoafrykański kościół i stosunek emocjonalny do Septuaginty był tak rozpowszechniony, to trudno oczekiwać, że synody czy w Hipponie czy Kartaginie podjęłyby inne decyzje w kwestii kanonu, które nie wynikałyby z powszechnie przyjętej tradycji traktowania Septuaginty jako tekstu natchnionego per se.
Nawet w VIII wieku po Chrystusie, wbrew twierdzeniom apologetów rzymskokatolickich, wciąż
nie mamy żadnego dowodu na to, że kościół Rzymu ustalił powszechnie obowiązujący kanon Pisma.
W Wykładzie Prawdziwej Wiary 4.17 Jan Damasceński (VII/VIII w.) pośród ksiąg kanonicznych Nowego Testamentu podaje Kanony Apostolskie, syryjski tekst z IV wieku przypisywany Klemensowi Rzymskiemu.
Byłoby to niemożliwe, gdyby w tym czasie obowiązywał jeden, nieomylnie ustanowiony kanon.
Nowy Testament zawiera cztery ewangelie, tą według Mateusza, tą według marka, tą według Łukasza, tą według Jana, Dzieje Świętych Apostołów spisane przez Łukasza Ewangelistę, siedem listów powszechnych, jeden Jakuba, dwa Piotra, trzy Jana, jeden Judy, czternaście listów Apostoła Pawła, Objawienie Jana Ewangelisty, Kanony Apostolskie Klemensa.
Z kolei kanon Starego Testamentu według Jana Damasceńskiego pokrywa się z kanonem hebrajskim oraz współczesnym kanonem protestanckim. W swoim zestawieniu podaje dwie księgi dzisiaj uważane przez kościół Rzymu za deuterokanoniczne: Księgę Mądrości Salomona i Księgę Syracha, którym jednakże nie przypisuje kanoniczności.
Sobór Florencki, którego zadaniem miało być przywrócenie jedności po Wielkiej Schizmie Wschodniej z 1054 roku, na którym także uznano prymat papieża nad soborem, wbrew twierdzeniom, niektórych rzymskokatolickich apologetów, nie ustanowił formalnie w 1442 roku kanonu. Decretum pro Jacobitis soboru zawiera listę 73 ksiąg uznając je za natchnione, unika przy tym użycia terminów kanon lub
kanoniczny. Umieszczenie listy 73 ksiąg natchnionych w dokumentach soboru było też ukłonem w stronę poszerzonego kanonu przyjmowanego przez kościoły wschodnie, które w przeciwieństwie do kościoła zachodniego, wciąż posługiwały się Septuagintą.
Gdyby kanon był wówczas formalnie i nieomylnie ustanowiony, to dyskusja na temat kanoniczności ksiąg Pisma, która miała miejsce wewnątrz Kościoła Rzymskokatolickiego w okresie przed soborem Trydenckim,
nie byłaby możliwa. Znanym faktem, że do zwolenników kanoniczności ksiąg, później nazwanych deuterokanonicznymi, nie należał np. kardynał Francisco Jimenés de Cincero, arcybiskup Toledo i twórca tzw. Poligloty Kompluteńskiej. Co więcej, również kardynał Tomasz Kajetan, przeciwnik Marcina Lutra, który doprowadził do jego ekskomuniki, miał bardziej zniuansowane spojrzenie na kanon niż chcieliby tego współcześni rzymskokatoliccy apologeci. Tak więc dopiero podczas IV sesji Soboru Trydenckiego 8 kwietnia 1546, w kontekście działań kontrreformacyjnych, Kościół Rzymu formalnie ustanowił kanon Pisma, który zawiera 73 księgi.
Dzisiaj powszechnie apologeci rzymskokatoliccy próbują przekonać, że sobór potwierdził tylko to, co było praktykowane i uznawane przez cały kościół wszędzie oraz zawsze, co w oczywisty sposób mija się z prawdą. Przyglądając się historii można wyciągnąć wniosek, iż wpływ na fakt ustanowienia kanonu podczas Soboru Trydenckiego wywarła Reformacja i to dopiero w kontekście starcia autorytetów (sola Scriptura kontra sola ecclesia), chcąc podkreślić swój najwyższy autorytet, Kościół Rzymu dogmatycznie określił ramy kanonu Pisma.
