Czy Żydzi właściwie zrozumieli Jezusa?
Kiedy czytamy ósmy rozdział ewangelii Jana, wydaje się, że można zauważyć, iż między zgromadzonymi w świątyni ludźmi a Jezusem zachodzi pewien komunikacyjny zgrzyt, który w konsekwencji prowadzi do tego, że oburzeni adwersarze, w akcie gwałtownego poruszenia, próbują Jezusa pozbawić życia. Z drugiej strony, być może nie ma tam żadnego zgrzytu, a obie strony doskonale rozumieją co chcą sobie zakomunikować? Pierwszą tezę wydaje się popierać sam Jezus, kiedy zwraca się do swoich rozmówców:
J 8:43
Dlaczego nie pojmujecie tego co mówię?
Aby rozwiązać ten problem, najpierw trzeba się zastanowić, co tak naprawdę, Jezus komunikuje swoim rozmówcom, że doprowadza ich to do takiego wrzenia, iż chcą go pozbawić życia, co widać wyraźnie w wersecie 59 gdzie czytamy, jak zgromadzeni podjęli próbę ukamienowania Jezusa. Tora wymienia kilka sytuacji, w których kamienowanie stanowi rodzaj kary: bluźnierstwo, oddawanie czci innym bóstwom , składanie dzieci w ofierze, wywoływanie duchów i wróżby, pogwałcenie szabatu i/lub świętości przedmiotów kultu, cudzołóstwo oraz nieposłuszeństwo wobec rodziców. Kiedy czytamy rozdział ósmy ewangelii Jana, to nie nastręcza żadnych trudności wyeliminowanie wszystkich wykroczeń przeciw Prawu, za które Jezus mógłby zostać ukamienowany, oprócz jednego, a jest nim bluźnierstwo.
Polskie słowo bluźnić jest odpowiednikiem greckiego czasownika blasphēmeō, które pochodzi od przymiotnika blasphēmos składającego się z czasownika blaptō – zranić, skrzywdzić oraz phēmē – rozgłaszać. Zatem blasphēmos to ten, który rozgłasza coś aby kogoś skrzywdzić. W kontekście biblijnym jest to ktoś przemawiający przeciwko Bogu:
Kpł 24:10 – 16
10W tym czasie syn Izraelitki, którego ojcem był Egipcjanin, wyszedł między synów Izraela. I pokłócił się w obozie syn tej Izraelitki z pewnym Izraelitą.
11I syn Izraelitki bluźnił imieniu Pana i przeklinał. Przyprowadzono go więc do Mojżesza. A jego matce było na imię Szelomit, była córką Dibriego, z pokolenia Dana.
12I osadzili go pod strażą, żeby im oznajmiono, co Pan rozkaże uczynić.
13Wtedy Pan powiedział do Mojżesza:
14Wyprowadź bluźniercę poza obóz i niech wszyscy, którzy to słyszeli, położą ręce na jego głowie i niech ukamienuje go całe zgromadzenie.
15A synom Izraela powiedz tak: Ktokolwiek przeklnie swego Boga, obciąży się swym grzechem.
16Ten również, kto zbluźnił imieniu Pana, poniesie śmierć: Ukamienuje go całe zgromadzenie. Zarówno przybysz, jak i rodowity mieszkaniec, jeśli zbluźnił imieniu Pana, poniesie śmierć.
Co takiego, zebranym w świątyni żydom, zakomunikował Jezus, że zostało to powszechnie uznane za bluźnierstwo przeciw Bogu? A może to, że zostało to uznane za bluźnierstwo, wynikało z nieporozumienia?
To co Jezus zarzuca rozmówcom, w wersecie 43, to fakt, iż absolutnie nie rozumieją co do nich mówi – ou ginōskete. Wcześniej, w wersecie 27, Jan odnotowuje, że słuchający Jezusa nie zrozumieli jeszcze jednej rzeczy, a mianowicie tego, że mówił im o Ojcu – ouk egnosan – tego nie pojęli. Jezus, mówiąc o swojej tożsamości, zwrócił uwagę słuchaczy na różną od siebie osobę, która go posłała, a jednak słuchacze nie mieli pojęcia o kim mówi. Do czasu, ponieważ w wersecie 54 czytamy, że tym, który Go posłał jest Jego Ojciec i natychmiast utożsamił Ojca z Bogiem, którego czcili zgromadzeni. Można sobie tylko wyobrazić, jakie wrażenie wywarły te słowa Jezusa na słuchaczach, tym bardziej, że wszyscy znajdowali się w świątyni tego właśnie Boga. Tak więc to, z czego nie zdawali sobie sprawy w wersecie 27, stało się dla nich jasne w wersecie 54, kiedy Jezus im to oświadczył w sposób wykluczający jakąkolwiek niezrozumienie.
Co jest warte odnotowania to fakt, że cały dyskurs Jezusa, w rozdziale ósmym ewangelii Jana, jest poświęcony Jego tożsamości – kim tak naprawdę jest. Coraz bardziej powstające napięcie między Jezusem a jego rozmówcami widać już w wersecie 25, gdzie pada pytanie: Kim ty jesteś? Zgromadzeni zadają to pytanie zaraz po tym, jak Jezus oświadcza im (w.24), że jeśli nie uwierzą, iż jest On jam jest umrą w swoich grzechach. Warto zwrócić uwagę, że Jezus uzależnił przebaczenie grzechów od wiary w to, że On jest jam jest – ego eimi. Mówiąc o przebaczeniu grzechów, nie skierował uwagi na Boga, w którego świątyni przemawiał, ale uzależnił je od wiary w siebie, a dokładniej od tego, że On jest ego eimi – jam jest.
Biorąc pod uwagę gdzie się znajdują oraz treść wypowiadanych przez Jezusa zdań, słuchający go czują się coraz bardziej nieswojo. Nie są jednak pewni co do swoich wniosków, więc zadają Jezusowi pytanie, które wymaga jednoznacznej odpowiedzi: Kim ty jesteś? Jest to pytanie, które w bardzo czytelny sposób odnosi się do tożsamości Jezusa, a więc do tego, co jest głównym tematem całej wypowiedzi Jezusa. I rzeczywiści, odpowiedź Jezusa jest jednoznaczna:
J 8:25
Tym, kim wam od początku mówię.
Można w tym miejscu zadać pytanie: Co takiego Jezus mówił o sobie od początku?
J 8:12
Ja jestem światłością świata. Kto idzie za mną, nie będzie chodził w ciemności, ale będzie miał światłość życia.
Od tych słów, Jezus zaczyna cały dyskurs, przypisując sobie boski atrybut, jakim jest bycie światłością. Dla wierzącego, ukształtowanego przez Pismo, żyda jest to sprawa not bene jasna jak słońce. Bóg jest tym, który stwarza światło, jego światło oświeca drogi ludzkie itd. Bóg będąc światłością jest źródłem światłości:
Ps 36:9
U Ciebie bowiem jest źródło życia, w twojej światłości ujrzymy światłość.
W świątyni Boga, który jest światłością, Jezus wobec zgromadzonych ogłasza, że to On światłością dla świata czyli tym czym dla świata jest Bóg, a posłuszeństwo Jego słowu przynosi życie, tak jak posłuszeństwo Bogu, bo zgodnie z Pismem tylko Bóg może obdarzyć życiem.
Jasne jest, że zgromadzeni w świątyni, wierzący żydzi, którzy rozumieli biblijną symbolikę światła jako Boskiego atrybutu, z coraz większym niedowierzaniem słuchali tego, co Jezus twierdził na swój temat. Doskonale rozumieli znaczenie słów i zdań, które wypowiadał, pojmowali symbolikę, do której się odwoływał, ale nie mieściło im się w głowie, że jakikolwiek pobożny żyd, mógłby coś takiego powiedzieć. Stąd pojawił się zarzut opętania, bo inaczej było to dla nich niewytłumaczalne. A Jezus, nie tylko, w żaden sposób, nie koryguje ich zrozumienia tego co mówi, lecz wręcz przeciwnie, jeszcze mocniej to podkreśla, co budzi w jego słuchaczach szczytowe oburzenie. Dla nich, ten cieśla z Nazaretu przekroczył wszelkie granice, kiedy ostatecznie stwierdził:
J 8:58
Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Zanim Abraham był, jam jest.
W tym zdaniu, Jezus nie stwierdził tylko, że istniał zanim Abraham się narodził, ale po raz kolejny, korzystając z księgi Izajasza, przypisał sobie boską tożsamość. W kilku miejscach księgi proroka Izajasza, bowiem mówi o sobie używają określenia ego eimi – jam jest. Dla słuchających Go, to było aż nadto. Znali Torę i wiedzieli, jak powinni postąpić z bluźniercą, aby usunąć zło spośród Izraela. Jezus nie próbował bronić się przekonując zebranych, że źle go zrozumieli, ale ukrył się i wyszedł ze świątyni, co w kontekście jego twierdzeń na temat tożsamości ma również symboliczne znaczenie
Wróćmy jednak do twierdzenia Jezusa na temat niezrozumienia tego, co komunikował ludziom w świątyni. Czy rzeczywiście Jezus w tym miejscu uznał, że ich reakcja na to, co mówił wynikała z faktu intelektualnego niezrozumienia tego co mówił?
J 8:43
Dlaczego nie rozumiecie mojej mowy? Dlatego, że nie jesteście w stanie słuchać mojego Słowa.
Co ciekawe, zadając pytanie, Jezus nie oczekuje odpowiedzi, a sam na nie odpowiada.
Διὰ τί τὴν λαλιὰν τὴν ἐμὴν οὐ γινώσκετε ὅτι οὐ δύνασθε ἀκούειν τὸν λόγον τὸν ἐμόν
Werset zaczyna się od dwóch przyimków dia ti, przy czym przyimek ti wskazuje na pytający charakter wypowiedzi, dlatego zestawienie tych dwóch przyimków możemy przetłumaczyć jako: przez co, dlaczego, z jakiego powodu. Pytanie, które Jezus zadaje, jest tak naprawdę pytaniem o powód, dla którego słuchający nie przyjmują tego co mówi.
Odpowiedź zaczyna od przyimka hoti (gdyż), który wskazuje, że pojawi się uzasadnienie treści kryjącej pod postacią pytania. To co Jezus sam uzasadnia, to reakcja słuchaczy na Jego słowa. Odpowiadając na pytanie, Jezus obnaża brak mocy, a więc wewnętrznej zdolności, u zebranych, aby go słuchać (ou dynasthe). Czasownik akouō (słuchać) oznacza nie tylko użycie naturalnej zdolności do rejestrowania dochodzących dźwięków, ale również odkrycie sensu słyszanych wypowiedzi, a w konsekwencji ich akceptacji. Wyraz ten użyty jest w greckim tłumaczeniu Starego Testamentu, jakim jest Septuaginta, w słynnym Szema Israel: Słucha Izraelu, Bóg twój, Bóg jeden (Pwt 6:4). W tym zdaniu wyraz akouō jest użyty w trybie rozkazujących i jest to, przede wszystkim, nakaz akceptacji treści tych słów.
Jezus nie oskarża swoich adwersarzy o to, że go nie słyszą. Gdyby słowa ou dynasthe akouein (nie macie mocy/zdolności słuchać) odnosiły się do naturalnej zdolności słuchania, to znaczyłoby to, że Jezus stoi naprzeciw tłumu osób głuchoniemych, co oczywiście jest absurdem. W całej wypowiedzi Jezusa, pojęcie niezrozumienia wiąże się ściśle z tym, że słuchacze nie mają wewnętrznej mocy/zdolności, by słuchać tego, co im głosi o sobie. Innymi słowy, kiedy go słuchają, doskonale rozumieją znaczenie wypowiadanych słów oraz zdań, ale absolutnie tego nie akceptują. Jest to zrozumiałe w świetle wcześniejszej wypowiedzi Jezusa:
J 6:44
Nikt nie może przyjść do Mnie, jeśli go nie pociągnie mój Ojciec, który mnie posłał. A ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.
Jezus nie twierdzi, że ci, z którymi rozmawiał nie usłyszeli tego, co powiedział, albo, że nie mieli intelektualnej zdolności do zrozumienia znaczenia słów oraz pojęć, które wyartykułował, ale że nie mieli wewnętrznej zdolności, a co za tym idzie również woli, aby je przyjąć.
