Niezdolny znaczy bez odpowiedzialności?
Czy człowiek moralnie niezdolny może być moralnie odpowiedzialny? To jedno z podstawowych pytań, które pojawia się, gdy rozważane jest zagadnienie Bożej suwerenności, szczególnie w teologicznych ramach kalwinizmu, oczywiście najczęściej pojawiając się jako zarzut. Większość ludzi pojmuje relację między niezdolnością a odpowiedzialnością jako czynnik wykluczający to drugie, uznając, że niezdolność moralna wyklucza odpowiedzialność, gdyż nie można być odpowiedzialnym za skutek braku możliwości. Niestety, w ten sposób, bardziej lub mniej świadomie, stawia się znak równości między niezdolnością naturalną a niezdolnością moralną, co choć może, na pierwszy rzut oka, wydawać się logiczne, to takie nie jest, ponieważ niezdolność moralna i niezdolność naturalna nie są synonimami.
Aby to lepiej zrozumieć, musimy najpierw zdefiniować pojęcia. Czym, zatem, jest zdolność? Jest to predyspozycja lub możliwość do zrobienia czegoś. Niezdolność, zaś, jest zaprzeczeniem zdolności, a więc niezdolność oznacza brak predyspozycji lub możliwości do wykonania czegoś. W związku z tym, niezdolność naturalna to brak predyspozycji lub możliwości wykonywania czynności, do których potrzebne są fizyczne atrybuty, których jesteśmy, w sposób naturalny, pozbawieni. Lepiej to można zrozumieć na przykładzie. Naturalną niezdolnością człowieka jest np. niezdolność do samodzielnego latania (nie mówimy tu o możliwości latania przy pomocy urządzeń). Dlaczego człowiek nie może latać? Ponieważ z natury człowiek nie posiada skrzydeł, a jego kości nie są pneumatyczne czyli wypełnione powietrzem, co zwiększa masę ciała nie pozwalając na pokonanie siły grawitacji w odpowiednim stopniu. Brak tych dwóch fizycznych atrybutów pozbawia człowieka możliwości latania. Czy w związku z tym można obarczyć człowieka moralną odpowiedzialnością za to, że nie lata? Oczywiście, że, ponieważ niezdolność naturalna nie ma wymiaru moralnego i nie podlega moralnej ocenie.
Czym, wobec tego, jest niezdolność moralna? Jak sama nazwa wskazuje, niezdolność moralna dotyczy czynności, które mają charakter moralny, a więc takich, które w przeciwieństwie do czynności naturalnych, podlegają ocenie moralnej, a w związku z tym, pociągają za sobą odpowiedzialność. Niezdolność moralna jest zatem brakiem predyspozycji lub możliwości do osiągnięcia właściwego moralnie celu. Czy ten brak wyklucza odpowiedzialność? Zanim odpowiemy na to pytanie, należy wpierw ustalić, jaki charakter ma ten brak? Czy jest to brak naturalny, co by znaczyło, że człowiekowi brakuje fizycznego atrybutu, aby osiągnął właściwy moralnie cel? Jak już mogliśmy zauważyć, brak zdolności naturalnej nie pociąga za sobą moralnej odpowiedzialności. Gdybyśmy jednak przyjęli, że ta niezdolność moralna jest konsekwencją niezdolności naturalnej, oznaczałoby to, że człowiek został przez Boga stworzony z takim brakiem, podobnie, jak został stworzony bez skrzydeł. Tak brak nie mógłby mieć charakteru moralnego i podlegać moralnej ocenie. Tymczasem, z samej nazwy – niezdolność moralna – wynika konieczność oceny moralnej skutków tego braku.
Rdz 2:15 – 17
15Pan Bóg wziął więc człowieka i umieścił go w ogrodzie Eden, aby go uprawiał i strzegł
16I rozkazał Pan Bóg człowiekowi: Możesz jeść do woli z każdego drzewa ogrodu
17Ale z drzewa poznania dobra i zła jeść nie będziesz, bo tego dnia, kiedy zjesz z niego, na pewno umrzesz.
Wydany przez Boga nakaz, aby człowiek nie spożywał z drzewa poznania dobra i zła, zakłada, że człowiek musi posiadać naturalną zdolność do wypełnienia tego polecenia, inaczej wydanie takiego polecenia nie miałoby absolutnie sensu. Wydanie polecenia posłuszeństwa komuś, kto nie posiada fizycznych atrybutów do wypełnienia tego polecenia, byłoby tak samo absurdalne, jak wydanie polecenia ekspresowi do kawy, aby poodkurzał podłogę w salonie. Tak samo absurdalne byłoby zapowiedzenie konsekwencji nieposłuszeństwa komuś, kto jest fizycznie pozbawiony możliwości zachowania posłuszeństwa. Miałoby to tyle sensu co pretensję do osoby głuchoniemej za to, że nie wykonała polecenia, które skierowaliśmy do niej mówiąc za jej plecami.
Pismo od samego początku pokazuje, że człowiek nie jest pozbawiony naturalnej zdolności do wypełnienia tego polecenia. W Ewangelii Mateusza znajdujemy takie słowa:
Mt 13:13
Dlatego mówię do nich w przypowieściach bo patrzą, a nie widzą i słuchają a nie słyszą, ani nie rozumieją
Wypowiadając te słowa, Jezus podkreśla fakt, że choć ludzie mają naturalną zdolność, by go słuchać oraz naturalną zdolność, by widzieć co czyni, to jednak nie prowadzi ich to do właściwej moralnie postawy. Choćby tylko z tego fragmentu można zauważyć, że Biblia rozdziela niezdolność moralną od naturalnej w taki sposób, że chociaż niezdolność naturalna mogłaby zakładać niezdolność moralną, to niezdolność moralna wcale nie zakłada niezdolności naturalnej. Podobne twierdzenie znajdujemy w księdze proroka Ezechiela:
Ez 12:2
Synu człowieczy, mieszkasz pośród domu buntowniczego, który ma oczy, aby widzieć, a nie widzi, ma uszy, aby słyszeć, a nie słyszy. Jest bowiem domem buntowniczym.
Ten fragment rzuca więcej światła na kwestię rozróżnienia niezdolności naturalnej od niezdolności moralnej. Zacytowany werset z księgi Ezechiela prezentuje fakt naturalnej zdolności człowieka do pełnienia moralnie właściwych czynów, jednocześnie wskazując jako powód niewłaściwej moralnie postawy, bunt, który jest niczym innym, jak wypowiedzeniem posłuszeństwa. Podlegająca ocenie moralnej postawa buntu, musi być aktem woli wolnego podmiotu, to znaczy takiego, który dokonuje takiego wyboru, ponieważ tego chce, co jednocześnie, w oczywisty sposób implikuje zdolność naturalną. Jeżeli więc człowiek posiada zdolność naturalną do tego, by wybrać postawę buntu wobec Boga, to musi mieć też naturalną zdolność do tego, aby się odwrócić od tej moralnie niewłaściwej postawy.
Choć, by człowiek mógł dokonać, podlegającego ocenie moralnej aktu woli, musi być zdolny do tego, by wybrać to co chce, czyli innymi słowy, nie może działać pod przymusem, to nie wyklucza to działania z konieczności. Wolność nie wyklucza wpływu na akt woli, ani wewnętrznego ani zewnętrznego. Bunt człowieka wobec Boga jest wolnym aktem, człowiek robi to co chce, co nie wyklucza determinującego ten akt oddziaływania pewnych czynników, jak przyzwyczajenia, skłonności czy stopień atrakcyjności bodźców zewnętrznych. Jest to jednak zagadnienie dotyczące natury samej woli, a nie niezdolności moralnej i pytania czy taka niezdolność wyklucza odpowiedzialność.
W kontekście buntu, o jakim wspomina Słowo Boże, właściwe wydaje się zadanie pytania: Czy skoro człowiek ma naturalną zdolność do właściwego moralnie postępowania, to może odwrócić się od moralnie niewłaściwej postawy buntu wobec Boga? Odpowiedź na to pytanie jest oczywiście twierdząca. Skoro człowiek posiada naturalną zdolność do moralnie niewłaściwego postępowania, to tak samo posiada naturalną zdolność do moralnie właściwego postępowania. Skoro bunt jest aktem woli, to tak naprawdę pytamy o to, czy człowiek może chcieć odwrócić się od swojej buntowniczej postawy i tu odpowiedź zasadniczo jest taka sama: oczywiście. Wybór, by odwrócić się od buntu jest potencjalnie możliwy czyli może zaistnieć, gdyż człowiek posiada do tego zdolność naturalną z tego względu, że tak został stworzony. Skoro więc taki akt woli jest potencjalnie możliwy, to pozostaje kwestia, w jaki sposób może być ten potencjalny akt zaktualizowany czyli doprowadzony do urzeczywistnienia i tutaj dochodzimy do kwestii niezdolności moralnej.
W ewangelii Jana czytamy:
J 6:44
Nikt nie może przyjść do mnie, jeśli go nie pociągnie mój Ojciec, który mnie posłał. A ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.
Jezus naucza, że nikt nie może przyjść do niego sam. Użyty w tekście recki zaimek oudeis (οὐδείς), tłumaczony jako nikt, składa się ze spójnika oude oznaczającego ale ani, nawet (nie) oraz liczebnika heis czyli jeden i można go przetłumaczyć ale ani jeden albo nawet jeden co wyklucza możliwość, by ktokolwiek pozostawał poza zbiorem, który ten zaimek opisuje, co oznacza, że nie ma ani jednej osoby, która jednak by mogła. Użyty w tym samy zdaniu czasownik dynamai (δύναμαι) wskazuje na zdolność, możliwość do zrobienia czegoś. Użyte w tej wypowiedzi Jezusa zaimek wraz z czasownikiem ukazują właśnie moralną niezdolność kogokolwiek, aby przyjść do Jezusa samemu. Przyjście do Jezusa, co jest równoznaczne z opamiętaniem i wiarą w ewangelię, jest aktem moralnym, a więc podlega osądowi moralnemu. Mowa jest tu zatem o tym, że każdy człowiek nie jest zdolny moralnie aby się opamiętać i uwierzyć w Jezusa. Jak już widzieliśmy wcześniej, Pismo przedstawia człowieka, jako posiadającego naturalną zdolność, by to uczynić, natomiast charakteryzuje go brak predyspozycji czy możliwości w kwestii moralnej – brakuje czegoś co dałoby grzesznikowi impuls do opamiętania się i wiary w Jezusa lub też impuls jest przeciwny.
Mianem niezdolności moralnej, moglibyśmy określić właśnie ten brak impulsu lub też impuls przeciwny. Co jest przyczyną braku tego impulsu lub też impuls przeciwny? Rozdział wcześniej w ewangelii Jana czytamy:
J 5:39 – 40
39Badacie Pisma sądzicie bowiem, że w nich macie życie wieczne, a one dają świadectwo o mnie.
40A jednak nie chcecie przyjść do mnie, aby mieć życie.
W tych wersetach, Jezus zwraca się do osób, które studiują Pisma szukając w nich życia wiecznego i zwraca ich uwagę na fakt, że te Pisma są świadectwem o Nim. Mimo tego, iż ci ludzie pragną życia wiecznego, to jednak przyjść do Tego, który według świadectwa Pism, jako jedyny może dać życie wieczne. Rodzi się w tym miejscu pytanie: dlaczego? Dlaczego ci ludzie, mimo że Pismo wskazuje na Chrystusa jako dawcę życia nie zwracają się do niego? Odpowiedź na to daje sam Jezus twierdząc, że nie ma w nich woli, aby to uczynić. To co Jezus głosi i czyni nie stanowi dla nich wystarczającego impulsu aby podjąć taką a nie inną decyzją. Zatem brak woli aby przyjść do Jezusa, tak naprawdę stanowi moralną niezdolność.
Muszę koniecznie w tym miejscu nadmienić, iż mówiąc o niezdolności moralnej, jako braku woli, stwierdzam tylko fakt dotyczący zdolności człowieka do działania zgodnego ze swoim pragnieniem, a nie tego jakim wpływom i czy w ogóle, w swoim wyborze, jest poddany.
Podsumowując, tam gdzie nie ma woli lub jest wola przeciwna, nie ma też zdolności (gr. dynamis). Z jednej strony, nie ma w człowieku woli, aby odwrócić się od swojego buntu przeciw Bogu, a z drugiej, jest wola przeciwna, w związku z tym, człowiek nie posiada moralnej zdolności, by w odpowiedzi na Boże wezwanie do nawrócenia postąpić w sposób właściwy. Zbuntowany człowiek nie postępuje wbrew swojej woli, a buntując się przeciw Bogu czyni dokładnie to co chce, jest to więc akt wolny, pozbawiony przymusu i jako taki podlega moralnej ocenie. Dlatego też, niezdolność moralna, która de facto jest brakiem woli, żadną miarą nie wyklucza odpowiedzialności.
